Wywiad z grupą Ultramakers’06 – TMK, rok 2008

W 2008 roku w magazynie „To My Kibice” ukazał się wywiad z członkami grupy ultras – Ultramakers’06. Choć minęło od tamtej pory wiele lat, a co za tym idzie ultrasi pozostawili już po sobie całkiem spory wkład w tworzeniu atmosfery podczas meczów Motoru, to warto jeszcze raz wrócić do początków działalności UM’06. Życzymy zatem przyjemnej lektury!

J: Kiedy została założona Wasza grupa i ile osób liczy? W jakim przedziale wiekowym są członkowie grupy? Jakie są główne cele grupy i założenia na przyszłość?

UM’06: Grupa „Ultramakers” jest drugą oficjalną ekipą ultras wśród kibiców Motoru. Śmiało można stwierdzić, iż powstaliśmy na fundamentach nieistniejącej już grupy „FzB”. Jako „Ultramakers” zaczęliśmy organizować się pod koniec 2006 roku. W ciągu tych niemalże dwóch lat przewinęło się wielu ludzi, a obecnie grupa liczy 15 czynnych osób. Dodatkowo od kilku miesięcy prowadzimy rekrutację. Jeśli chodzi o wiek, to zamyka się w przedziale od 17 do 25 lat. Już na początku naszej działalności głównym celem było ubarwienie spotkań na naszym szarym stadionie, gdyż od momentu zawieszenia działalności „FzB”, pod tym względem panowała u nas totalna susza. Właśnie dzięki kilku członkom „FzB” klimaty ultras w Lublinie zostały wznowione.

J: Kiedy nastąpił debiut grupy na trybunach?

UM’06: Z przyczyn od nas niezależnych na debiut trzeba było poczekać trochę dłużej niż było to zaplanowane i dopiero na meczu z Wisłoką Dębica mogliśmy ujawnić swoje talenty. Zaprezentowaliśmy wtedy flagi włoskie na kijach, z różnorakimi wzorami (ponad 40), oprócz tego ułożyliśmy barwy klubowe przy pomocy szarf i balonów. Tutaj należą się podziękowania dla jednej z osób, która nigdy nie należała do grupy, a zarówno zainicjowała malowanie transów, jak i koordynowała całą pracą.

J: Czy macie flagę lub jakiekolwiek pamiątki klubowe z nazwą grupy?

UM’06: Wspólnie doszliśmy do wniosku, że na własną fanę jest jeszcze za wcześnie. Skoro reprezentujemy Motor Lublin, to nazwa ta do czegoś nas zobowiązuje. Przykładem mogą być tutaj ultrasi Widzewa, którzy są jedną z najstarszych ekip ultrasowskich, a ich flaga zadebiutowała dopiero kilka tygodni temu na meczu z nami. Nie posiadamy również żadnych pamiątek klubowych związanych z grupą, jednak w niedalekiej przyszłości powinno to ulec zmianie.

J: Która z zaprezentowanych przez Was choreografii wyszła Waszym zdaniem najlepiej, a która najgorzej?

UM’06: Zdania w tym temacie są podzielone, na pewno kilka choreografii znalazło uznanie wśród polskich ekip, również nie obyło się bez kilku wpadek. Zacznijmy może od mniej przyjemnych dla nas zdarzeń. Mam tu na myśli mecz z Avią Świdnik w Lublinie. Przygotowaliśmy wtedy prezentację „Właściwy kurs-2 liga” w której użyliśmy motywu statku. Niestety w jednej prezentacji popełniliśmy zbyt dużo błędów i śmiało można uznać ją za naszą największą porażkę. Z braku doświadczenia, statek jaki wykonaliśmy, był zbyt mały, a jednocześnie niepotrzebnie puściliśmy go w ruch, przez co cała choreografia stała się nieczytelna, a wręcz niezrozumiała. Wszystko jednak poszło w dobrym kierunku, gdyż każdy czekał na kolejne spotkania, by móc zrehabilitować się i pokazać, że nasza grupa nie jest jednorazowym epizodem. Żeby nie przedłużać, razem z chłopakami uznaliśmy za najlepszą naszą prezentację „Dulce et decorum est pro patria mori” z okazji 11 listopada na meczu z Piastem Gliwice u siebie. Z tą oprawą niemal każdy członek grupy ma jakieś ciekawe wspomnienia, nie obyło się bez przeszkód. Dodatkowo na kilka godzin przed meczem sami do końca nie wiedzieliśmy, czy zdążymy ją dokończyć.

J: A która z nich wymagała najwięcej pracy?

UM’06: Przede wszystkim ta na 11 listopada o której już wspomniałem. Przypomina nam się również prezentacja na mecz zgodowy ze Śląskiem, który rozegrany został we Wrocławiu. Przygotowaliśmy całkiem sporych rozmiarów sektorówkę w formie jednego z istniejących szalików zgodowych. Wciąż pamiętamy jak co chwilę brakowało nam pieniążków, dodatkowo nie sprzyjały nam warunki pogodowe-porywisty wiatr z deszczem, a niekiedy nawet śnieg. Co najlepsze, sektorówkę malowaliśmy na dachu szkolnych ruin :).

J: Wasz stadion-ułatwia, czy utrudnia przygotowanie i prezentowanie choreografii?

UM’06: Wychodzimy z założenia, że niemal każdy obiekt-jaki by nie był-ma własne możliwości i kluczem do sukcesu jest korzystanie z nich jak najpełniej. Zdarzały się sytuacje, że któryś z członków grupy miał wygórowany pomysł na prezentację i szybko zostawał sprowadzany na ziemię przez resztę grupy, która uznała to za coś z serii „science fiction”. Także ekipy, które u nas zawitały, z pewnością zauważyły, że stadion na Zygmuntowskich zatrzymał się na latach przed kapitalistycznych. Mimo to na pewno nie poprzestaniemy z tego powodu działać i kto wie-może stoi jeszcze przed nami nieodkryty pozytyw tego obiektu 🙂 ?

J: Czy wśród kibiców Motoru od razu spotkaliście się z ogólnym zrozumieniem i akceptacją tego, co na trybunach robicie?

UM’06: Myślę, że aby każda grupa mogła rozwinąć skrzydła, potrzebuje na to czasu. Także u nas początki nie należały do najłatwiejszych. Większość osób w momencie wstąpienia do „Ultramakers” zaczęła dopiero poznawać świat kibicowski. Zdajemy sobie sprawę, że do tej pory znajdą się osoby, którym nie podoba się to co robimy, ba-niektórzy tego zupełnie nie rozumieją. Prosty przykład, stoisz sobie z puszka po stronie gdzie wchodzą ci typowi oglądacze piłki i krzywych nóg i co chwile słyszysz od nich dość specyficzne teksty i pytania. To wszystko świadczy o tym, jak wiele zadań stoi jeszcze przed nami.

J: Ile osób jest bezpośrednio zaangażowanych w przygotowywanie Waszych opraw? Pytam zarówno o pracę w dniach poprzedzających mecz, jak i o rozkładanie poszczególnych elementów na trybunach.

UM’06: Od dłuższego czasu przyjęliśmy między sobą niepisaną umowę „albo się udzielasz, albo mówisz szczerze, nie chcę mi się, odchodzę”. I tak odpowiadając na to pytanie, zwykle każdy coś od siebie wnosi, jednego dnia ja mogę, drugiego ktoś inny. Natomiast przed meczami staramy się być w komplecie, zwłaszcza, gdy jest to dość ciekawe spotkanie pod względem kibicowskim i mamy małe conieco do zaprezentowania.

J: Na ile godzin przed meczem trzeba przyjść, aby perfekcyjnie przygotować zaplanowane choreo?

UM’06: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, czasami zdarzało się że bylismy nawet i 5 godzin przed meczem, zwykle stawiamy się kilka godzin przed. Nietrudno domyśleć się, że wszystko zależy od tego, jak bardzo skomplikowaną prezentację chcemy pokazać. Wiadomo, że z jednej strony nie będziemy siedzieć 5 godzin nad jedną sektorówką i transparentem, a z drugiej nie przyjdziemy „za pięć dwunasta” kiedy mamy do pokazania oprawę malowaną na pasach materiału.

J: Skąd czerpiecie środki na sfinansowanie Waszych opraw? Macie jakichś sponsorów?

UM’06: Naszym stałym środkiem finansowym jest puszka. Niekiedy zasilani byliśmy jednorazowym zastrzykiem od jednego ze zwykłych kibiców. Pomagają nam także decyzyjni kibice, bez których niejedna prezentacja nie ujrzałaby światła dziennego.

J: Niedawno zaskoczyliście kibicowski światek choreografią wykonaną wspólnie z ultrasami Górnika Łęczna, z którą to ekipą łączy Was układ. Kto wpadł na ten bezprecedensowy pomysł? Czy zdradzicie, jaki był wkład pracy Wasz, a jaki Górnika?

UM’06: Z pewnością zaskoczyliśmy tym, że sama prezentacja powstała wspólnymi siłami. Osobiście nie przypominam sobie innej oprawy malowanej wspólnie przez ultrasów z dwóch różnych ekip, więc chyba jest to ewenement na skalę ogólnopolską. Pomysł całej tej akcji był naszych decyzyjnych, z zaznaczeniem literki „h”, my natomiast opracowaliśmy sam projekt. Wykonaliśmy tą prezentację wspólnie z chłopakami z Górnika i nie mamy zamiaru w tej chwili zastanawiać się, kto włożył większy wkład w jej powstawaniu. Możemy jedynie powiedzieć, iż obie ekipy zaangażowały się w to w 100%.

J: Czy poza tworzeniem opraw Wasza grupa zajmuje się innymi aspektami kibicowskiej działalności? Jakie macie osiągnięcia?

UM’06: Póki co nie posiadamy zbyt grubej teczki. Możemy pochwalić się jedynie organizacją Mikołajek w dwóch Domach Dziecka. Wraz z kilkoma piłkarzami odwiedziliśmy dzieciaczki w imieniu wszystkich kibiców Motoru Lublin. Akcję uważamy za udaną, poza jednym drobnym incydentem ze strony TVP Lublin, która najwidoczniej zapomniała, po co tam byliśmy. Mieli do nas pretensje o to że nie chcemy-my jako kibice-udzielać im jakichkolwiek wywiadów. Większość dzieci weszła do nas, do sali dopiero po opuszczeniu przez dziennikarzy Domu Dziecka.

J: Czy macie swoją stronę internetową?

UM’06: To pytanie jest w miarę na czasie, gdyż po długich zmaganiach w tymże kierunku lada dzień strona grupy „Ultramakers” wreszcie ujrzy światło dzienne. Przede wszystkim znajdziecie tam zdjęcia zarówno naszych prezentacji, jak i z ich tworzenia. Dodatkowo myślimy nad umieszczaniem artykułów związanych nie tylko z życiem kibicowskim w Lublinie. Póki co, strona jeszcze nie jest zarejestrowana, także adresu nie podamy 😉

J: Jak układają Wam się obecnie stosunki z działaczami Waszego klubu?

UM’06: Do niedawna wyglądało to w miarę przyzwoicie, do momentu, kiedy nad Motorem nie pojawiły się „czarne chmury”. Całkiem niedawno podczas walnego zebrania w klubie, delegacja kibiców Motoru podziękowała Waldemarowi Paszkiewiczowi za kilka lat pracy na stanowisku prezesa klubu. Bywały lepsze i gorsze chwile w kontaktach z byłym prezesem Motoru, lecz mimo tego zasłużył na uznanie wśród kibiców. Mimo pojawiających się czasem konfliktów na linii prezes-kibice, Waldemar Paszkiewicz zrobił dużo dla lubelskich fanów za co mu dziękujemy. W tej chwili mamy do czynienia z nowym „prezesem” panem Chmurą, który na wstępie swojej „działalności?” zaczął sypać gradem, chyba facetowi bardzo zależy na tym aby w Lublinie zapanował klimat jaki jest w tej chwili na Legii. Jednak dopóki my jesteśmy, kibice Motoru, jest szansa, że jeszcze zaświeci u nas słońce 😉

J: Miejsce polskiego ruchu ultras w Europie-czy Waszym zdaniem faktycznie jesteśmy czołówką kontynentu? Jakie są plusy i minusy polskiego ruchu kibicowskiego?

UM’06: Nie nam Polakom jest oceniać swoje miejsce, aczkolwiek dobrze jest znać swoją wartość. Padło już pytanie na temat naszego stadionu i myślę, że brak dogodnych warunków jest bolączką niejednej ekipy w Polsce. Oczywiście ultrasowanie to nie tylko tworzenie opraw, ale jest to sposób na życie i myślę, że jest już całkiem spora liczba osób w Polsce, które kumają, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Trudno jest nam porównywac się do europejskich ekip, gdyż znamy je jedynie ze zdjęć. Najlepiej kiedy robisz dalej swoje i nie patrzysz się na innych!

J: Czy ruch ultras w Polsce rozwija się, cofa, czy może znajduje w fazie zastoju? Jakie polskie ekipy kibicowskie robią naprawdę „dobrą robotę” w kwestii opraw? Ponadto – jak oceniacie całoksztłt pracy innych ekip z lubelszczyzny?

UM’06: Myślenie, że kibic na stadionie niczym już nie jest w stanie zaskoczyć, mija się z filozofią każdego ultrasa. Bez sensu byłoby również wymienianie ekip, które „robią dobrą robotę”, gdyż jest ich całkiem sporo i nie chcielibyśmy kogoś pominąć. Natomiast sięgając po lubelszczyznę to poza nami liczą się tylko ultrasi Górnika Łęczna z którymi mieliśmy okazję razem pracować i „Stadionowi Artyści” z Hetmana Zamość. Zwłaszcza ta druga ekipa ostatnimi czasy dała o sobie znać i wiele osób uznało ich postawę za niespodziankę na polskiej scenie. Od tamtego sezonu zaczęli organizować się nasi wschodni bracia z Chełmianki zaliczając kilka skromnych prezentacji.

J: W jakim kraju Waszym zdaniem kibice prezentują się na trybunach najefektowniej?

UM’06: Oczywistym jest, że każdemu podoba się co innego. W tym wypadku ciężko powiedzieć coś odkrywczego, wiadomo że wysoki poziom prezentują kibice z Bałkanów, Francji, Ameryki Południowej czy też Rosji, jednak panuje tam zupełnie odmienny klimat i trudno dojść do kompromisu gdzie to wszystko wygląda najlepiej .

J: Załóżmy, że jest rok 2012 roku, tuż przed Euro. Jak sądzicie, jak będzie wyglądał wtedy polski ruch kibicowski?

UM’06: Większość kibiców w Polsce uważa, że rok 2012 odbije nam się solidną czkawką i jego efekty będziemy odczuwać przez wiele lat. Już teraz można dostrzec namiastkę tego co czeka nas za niespełna 4 lata-dzisiaj zakaz stadionowy można dostać dosłownie za wszystko (szczególnie boleśnie przekonali się o tym kibice Górnika Łęczna) i niestety zjawisko to będzie się nasilać. Wiele osób może zostać wyeliminowanych ze stadionów poprzez zakazy, niektóre z mniejszych ekip może czekać wymarcie. Natomiast jedno jest pewne-ruch kibicowski w Polsce jest zbyt silny, żeby w ciągu paru lat można było wszystko doszczętnie zniszczyć.

J: Które z restrykcji narzucanych na kibiców uważacie za najgroźniejsze i dlaczego?

UM’06: Zdecydowanie najgroźniejsze są zakazy stadionowe. Bardzo często w ten sposób z działalności na stadionie eliminowane są osoby, które niesamowicie trudno zastąpić. Nieprzychylne nam służby mogą przy użyciu tego środka bardzo łatwo narobić sporo kłopotów, uderzając w fundamenty ekipy, szczególnie że (jak już wcześniej wspomniałem) po ostatnich zmianach taki zakaz można dostać nawet za zwykłe założenie kaptura. Wszystkie inne restrykcje można w jakiś mniej lub bardziej skomplikowany sposób obejść.

J: Dziękuję za wywiad!

UM’06: Dzięki.

„J”


źródło: To My Kibice nr 84 (wrzesień 2008)

.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*