Widzew Łódź – Motor Lublin 14.11.2008

widzewRelacjonuje Kibic Motoru: Na ostatni wyjazd w rundzie jesiennej przyszło Nam jechać do Łodzi na Widzew. Psy po złości przeniosły mecz na piątek, aby obniżyć frekwencję wyjazdową. Mimo tego do Łodzi wybrało się 313 Kibiców (w tym 16 Chełmianka i 9 Śląsk). Na mecz wyruszyliśmy Naszym ulubionym środkiem lokomocji, czyli kolejami państwowymi. Przejazd pociągiem w częściowej obstawie białych kasków.

Po przesiadce w Warszawie docieramy do Łodzi na około 2 godziny przed meczem. Wejście na stadion przebiega w żółwim tempie, mimo tego wszystkim udaje się wejść na stadion poza 12 zakazowiczami, którzy zostali pod bramami.

Na stadionie wywieszamy flagi: „Nieproszeni Goście”, „Motorowcy” , „Ave Motor” , „Urodziliśmy się po to by kochać… Motor” , „Niech Nas Nienawidzą, aby się Nas bali”, „Ultras” oraz flagę Chełmianki. Chwilami prowadzimy dobry doping.

W około 15 minucie meczu wyłamujemy bramkę na płytę boiska przez którą wysypuje się kilkanaście osób. Po chwili wkracza ochrona, zostajemy zagazowani i cofamy się na sektor. Ze strony Widzewa co chwile leciały w stronę Naszego sektora jakieś kamienie i butelki… chyba nie trzeba komentować tego zachowania.

Po meczu psy trzymają Nas godzinę na stadionie. Powrót jak zawsze wspaniały. Jako, że nie było żadnych pociągów, psy chcą się Nas pozbyć z Łodzi, więc wsadzają Nas do pociągu, który jechał do Koluszek. Tam czekamy prawie 6 godzin na pociąg do Warszawy. Czasu było bardzo dużo, towarzystwu zaczęło się nudzić.

Postanowiliśmy umilić sobie ten 6-godzinny pobyt w Koluszkach. 300 osób ucieka psom w stronę miasta prawie kilometr. Psy w szoku, po długich ganiankach wszyscy wracają na dworzec. Po dotarciu do Warszawy czekamy prawie godzinę na kolejny pociąg do Lublina. Podróż bez atrakcji w częściowej obstawie niebieskich. Do Lublina docieramy o 10:00. Wyjazd tylko 22 godziny, a szkoda że nie dłużej… 😀

Podziękowania dla Naszych zgód za wsparcie.

Fotogaleria z meczu: Widzew Łódź – Motor Lublin 14.11.2008

.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*