Limanovia Limanowa – Motor Lublin 06.10.2013

limanovia_limanowa_motor_lublin_06_10_2013 (1)Relacjonuje Kibic Motoru: Kolejny wyjazd wypadł nam w górzyste tereny w okolice Nowego Sącza, a dokładnie do Limanowej, miasteczka położonego w Beskidzie Wyspowym. Na zbiórce stawiło się ok. 140 wyjazdowiczów w tym jeden fanatyk Chełmianki. Żeby jednak nie domawiać kolejnego autokaru, część osób po przesiadała się w prywatne auta.

I tak z Lublina wyruszyły 2 autokary i 8 samochodów oczywiście „w towarzystwie” łobuzerii.

Podczas drogi w pierwszą stronę zatrzymaliśmy się tylko parę razy, co umożliwiło nam nadrobić stracony czas na zbiórce. Do Limanowej zajechaliśmy więc 30 minut przed meczem, niestety szybko „sprowadzono nas na ziemię” i kiedy podjechaliśmy w okolice stadionu mecz już się odbywał. Wszystko przez to, że wąsy postanowiły zatrzymać nasze auta zaraz za wjazdem do Limanowej. Czterech psów spisywało około 40 osób! W związku z tym solidarnie poczekaliśmy na kolegów a w międzyczasie czarnuch odgwizdał początek spotkania. Gdy w końcu znaleźliśmy się pod stadionem, czekały tam na nas spore siły prewencji plus armatka wodna.

Po wyjściu z autokarów zostaliśmy wprowadzeni na stadion. Co ciekawe stanęliśmy w miejscu, gdzie widok na boisko był lepszy niż z pseudo sektora gości. W związku z tym część osób na samym wstępie odpuściła sobie zakup biletu. Niemniej jednak wejście na ów ogrodzony teren imitujący sektor gości przebiegało dość sprawnie. Jeden z zakazowiczów postanowił przedrzeć się przez przylegające do obiektu chaszcze i dzięki temu znalazł się w miejscu, które od reszty ekipy oddzielone było jedynie drobnym płotkiem. Psy niestety wywęszyły w tym fakcie jakiś spisek i ruszyły za naszym kolegą. Ten jednak okazał się sprytniejszy od nich i szybko się ulotnił. Natychmiast podłapaliśmy szanse na zadrwienie sobie z czworonogów i zaczęliśmy przez telefon nader głośno instruować naszego ziomka, że są zaraz obok niego i że musi uważać, bo zaraz zostanie pojmany. Tym sposobem trzech psów (jeden owczarek niemiecki i dwóch policjantów) zaangażowało się w przeczesywanie okolicy dobre 15 minut w poszukiwaniu naszego kolegi, który w tym czasie od dawna siedział już w autokarze..

Gdy już wszyscy którzy mogli i chcieli pojawić się w klatce dla gości uczynili to, ruszyliśmy z dość dobrym dopingiem. Na płocie pojawiły się flagi „Nieproszeni Goście” oraz „Motorowcy”. Gospodarze również postanowili zaprezentować się na tym meczu i ku zdziwieniu mniej zorientowanych w mniejszych ekipach Małopolski osób, wystawili kilkudziesięcioosobowy młynek. W międzyczasie grupa która nie zdecydowała się na zakup biletów została wpuszczona pod sam sektor gości. Część z nich zaoferowało bezinteresowną „pomoc” przy stoisku cateringowym które znajdowało się zaraz obok. Dzięki temu dość sporo osób otrzymało darmowy posiłek. Niestety nasi piłkarze po słabej grze i słabym sędziowaniu ulegli Limanovii 3-2.

Powrót odbywał się już bez większej historii, no może poza jednym faktem, że milicja pomyliła trasy i około 30 minut potrzebowali na to aby w końcu znaleźć jakieś rozsądne rozwiązanie. W Lublinie byliśmy o 00.30. Warto wbić sobie do głowy, że już za tydzień czeka nas kolejny wyjazd, tym razem do Łowicza! AVE MOTOR!!!

Fotogaleria z meczu: Limanovia Limanowa – Motor Lublin 06.10.2013

.