Leszek Bartnicki: Trzeba zaufać naszej młodzieży

– Po części zdecydowaliśmy na zwężenie kadry, może kosztem jakości, ale świadomie i licząc na to, że musimy ten zespół obudowywać naszą młodzieżą – przyznaje prezes trzecioligowego Motoru Lublin, Leszek Bartnicki.
 
Motor przystępuje do kolejnej rundy w zaledwie III lidze, ale chociażby po frekwencji na prezentacji zespołu widać jak duży jest to klub i jak oddaną ma rzeszę kibiców.
Podpisuje się pod tym stwierdzeniem obiema rękami i nogami. Osoby, które przyjeżdżają z zewnątrz do Lublina, przyznają, że patrząc na stadion, bazę i oczekiwania oraz zaangażowanie kibiców i kilka innych czynników, to tak naprawdę można zakryć te dwie rzymskie jedynki z nazwy „III liga”.
Poniedziałkowa prezentacja też to pokazała. Kibice mają prawo być zniechęceni kolejnym sezonem na tym poziomie rozgrywkowym i sytuacją w tabeli po rundzie jesiennej. Ponadto, wysoko przegraliśmy w ostatnim sparingu, dlatego sala Uniwersytetu Przyrodniczego mogła świecić pustkami, ale tak nie było. Muszę przyznać, że stojąc na scenie i słuchając kibiców, naprawdę zakręciła mi się łezka w oku i nie mówię tego na pokaz. Nie wstydzę się, że serducho zabiło mi mocniej. Po prawie 11 latach wracam na stałe do Lublina i nie trzeba mi mówić, jak ważny Motor jest w tym mieście. Czuć, że jest dla kogo to wszystko robić i że jak osiągniemy sukces, to będzie go świętować wielu ludzi. A jak będzie porażka, to takiej samej liczbie osób trzeba będzie spojrzeć w oczy.
 
Co w takim razie będzie sukcesem w zbliżającej się rundzie wiosennej?
Przede wszystkim, Motor ma tej wiosny grać tak, żeby po meczach nikt nie powiedział, że drużyna nie walczyła. Wynik pewnie nie zawsze będzie korzystny, ale dlatego, że rywal będzie tego dnia lepszy lub nam nie dopisało szczęście. Jednak nie możemy oddać choćby jednego spotkania bez walki. Ona musi być zawsze widoczna. Chcemy zdobyć Puchar Polski na szczeblu wojewódzkim i to na pewno jest cel, który zależy tylko od nas. Jeśli wygramy cztery mecze pucharowe, to sięgniemy po to trofeum, a trzeba pamiętać, że tego pucharu Motor już dawno nie miał. W lidze chcemy wygrać jak najwięcej meczów, a na co to się przełoży, to zobaczymy. Wiemy, że tracimy dużo punktów do ligowej czołówki i wyprzedza nas osiem zespołów w ligowej tabeli. Aczkolwiek wiele się może wydarzyć. Jeżeli dobrze zaczniemy, to nadzieje na dobry wynik się pojawią. Naszą lokatę w tabeli na pewno trzeba poprawić, ale ważne będzie tchnięcie nadziei, że ta przyszłość będzie lepsza. Pewnie nie wszystko od razu zaskoczy, bo jest nowy trener i sporo zmian personalnych. Ten zespół wielu rzeczy musi się jeszcze nauczyć i dotrzeć w boju. Zarówno nowego sposobu gry, jak i siebie wzajemnie. W tej rundzie na pewno dużą ławą będzie do zespołu wchodziła młodzież, co było widać także na prezentacji. Mamy bodajże 11 młodzieżowców z roczników 97, 98 i 99, a przecież zawodnicy urodzeni w roku 1996 są najstarszym rocznikiem wymaganym w rozgrywkach. Musimy przygotować tych młodych chłopaków na kolejne sezony. Myślę, że najbliższe półrocze będzie takim czasem, gdy dostaną oni chrzest bojowy w warunkach ligowych. W sparingach widać, że dużo grał nie tylko Marcin Michota, który ma większe doświadczenie ligowe, ale także Patryk Szysz czy Olaf Martynek. Kolejni, tacy jak Piotr Kożuchowski i Mateusz Chyła z rocznika 99 też dostaną szansę i to będą dla nich ważne miesiące.
 
A to nie jest tak, że stawiacie na młodzież nieco z przymusu, po tym jak część planowanych transferów nie doszła do skutku? Często wspominaliście wraz z trenerem Sasalem, że nie jest łatwo nakłonić zawodników do przejścia na poziom trzecioligowy.
Proszę zauważyć, że od samego początku mówiłem, że nie przyjedzie autobus nowych zawodników, tylko raczej samochód osobowy. Dołączyło do nas pięciu graczy, więc wpisujemy się w pojemność „osobówki”. Zatem z góry zakładałem sobie, że skoro dziesięciu odeszło, to na ich miejsce nie musi przyjść dziesięciu nowych. Choć myślę, że jeszcze ktoś do Motoru dołączy, ale więcej szczegółów na razie nie zdradzę. Po części zdecydowaliśmy na zwężenie kadry, może kosztem jakości, ale świadomie i licząc na to, że musimy ten zespół obudowywać naszą młodzieżą. Mamy drużynę w Centralnej Lidze Juniorów i ci chłopcy naprawdę dobrze wyglądają, także dzięki temu, że trenują z pierwszym zespołem. Widać też jak dobrze radzili sobie w sparingach z czwartoligowcami. Dlaczego im nie dawać szansy poziomie III ligi? Mają spore umiejętności, tylko trzeba im zaufać. W ostatniej kolejce poprzedniej rundy Kożuchowski zadebiutował w lidze i sobie poradził. Takich chłopaków jest więcej. Nawet jeżeli Kożuchowski z Chyłą grając obok siebie tracą siedem goli w sparingu z Polonią Warszawa, to oni za chwilę te doświadczenia przekują na to, żeby się dobrze zaprezentować w kolejnych meczach. A trzeba pamiętać, że w starciu z Polonią mieli naprzeciw siebie Gołębiewskiego czy Pawelę, czyli doświadczonych ligowców.
 
Wysokie porażki towarzyskie z drugoligowcami wprowadziły niepokój w klubie?
Do meczu z Polonią Warszawa nie przykładałbym większego znaczenia, dlatego, że toczył się on w anormalnych warunkach. Fakt, że Polonia nie grała potem już w ogóle sparingów na tym boisku też o czymś świadczył. Uważam, że najlepszy mecz kontrolny rozegraliśmy przeciwko KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. Pomimo porażki 1:2, nawet na stronie internetowej rywali jasno było napisane, który zespół był tego dnia lepszy. Przegrana 1:6 w Tarnobrzegu może troszkę niepokoić, ale w tym spotkaniu też było bardzo dużo pozytywnych elementów. Wiem, że to dziwnie zabrzmi biorąc pod uwagę rezultat, ale długimi fragmentami na tle piątego zespołu II ligi wcale nie wyglądaliśmy źle, zwłaszcza w pierwszej połowie. Trzeba pamiętać, że my w obecnym ustawieniu pracujemy od kilku tygodni, natomiast Siarka pod wodzą trenera Gąsiora dwa lata. Tarnobrzeżanie się dobrze znają i potrafili wykorzystać nasze błędy indywidualne, bo są klasowym zespołem. Zagraliśmy w sumie sześć sparingów, choć zaplanowaliśmy więcej. Jednak z różnych powodów do nich nie doszło. W piłce też nie ma cudów. Nie da się od razu wszystkiego zbudować. Wolę, żebyśmy popełniali błędy w grach towarzyskich, niż w lidze. Górnik Łęczna nie przegrał żadnego sparingu, a potem pojechał do Białegostoku i zawodnicy przypomnieli sobie jaka jest różnica między meczami towarzyskimi a ligą. Dlatego wyniki sparingów nie są najważniejsze. Ważne, żeby umieć wyciągać z nich wnioski.
 
W sobotę ma ruszyć runda wiosenna. Przystępujecie do niej bez żadnych urazów?
Pozytywem tych przygotowań jest to, że problemy zdrowotne generalnie nas omijały. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że nasza kadra nie jest zbyt szeroka. Urazy się zdarzały, ale nie były bardzo poważne. Od dłuższego czasu kontuzjowany jest Kamil Oziemczuk, ale ostatnie dni w kontekście jego powrotu napawają optymizmem, także na szczęście szpitala w zespole nie ma. Oby tak było dalej.
 
Co okazało się najtrudniejsze przez dotychczasowy okres prezesury?
Powiem krótko: najtrudniejsze jest to, że doba ma tylko 24 godziny.
 
Źródło: Kurier Lubelski

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*