Przegląd prasy po meczu z Garbarnią

Motor Lublin – Garbarnia Kraków 2:0 (Wypowiedzi pomeczowe)

Pod wodzą Marcina Sasala Motor Lublin idzie jak burza. Wiosną żółto-biało-niebiescy rozegrali pięć spotkań i po każdym z nich cieszyli się z kompletu punktów. W sobotę lublinianie ograli 2:0 Garbarnię Kraków. Jak ten mecz skomentowali trenerzy obu drużyn?

Mirosław Hajdo (trener Garbarni Kraków):To był otwarty mecz. Nie przyjechaliśmy się bronić. Chcieliśmy grać w piłkę i zdobywać bramki. Niestety nasze armaty były zatkane i to w kluczowych fragmentach spotkania. Jeżeli przeciwko Motorowi stwarza się takie sytuacje, trzeba jedną lub dwie wykorzystać. Nie udało się, liga robi się ciekawsza. Walka będzie trwała do końca. Przed nami kolejne spotkanie u siebie. Gratuluję wygranej rywalowi, a obu drużynom gratuluję postawy. Cichym bohaterem meczu był bramkarz Motoru.

Marcin Sasal:W imieniu Pawła Sochy dziękuję za dobre słowa. Nasz bramkarz zagrał bardzo dobre spotkanie, czasem przydarzają mu się jakieś głupotki, ale cały czas o tym rozmawiamy. Dziś bronił pewnie i szczęśliwie. W pierwszych trzydziestu minutach po naszym zespole widać było, że jesteśmy spóźnieni motoroycznie. W sześć dni rozegraliśmy trzy mecze i to jest duży wysiłek. Rywal grał fajnie pressingiem i odjął nam sporo argumentów. W pierwszej połowie mieliśmy trzy dobre sytuacje, ale optycznie te pół godziny należało do Garbarni. Po kontuzji Radka Kursy musieliśmy dokonać zmiany. Niezłe wejście Marcina Michoty, do którego miałem wcześniej sporo pretensji o parę rzeczy, doprowadziło do tego, że zagraliśmy pewnie i na zero z tyłu, choć rywal miał przewagę. W przerwie zmieniliśmy organizację gry. Do naszych poczynań ofensywnych dużo wniósł Kamil Oziemczuk, było więcej jakości na skrzydłach. Dochodziliśmy do sytuacji i wykorzystaliśmy dwie. Po otwarciu wyniku krakowianie nie mieli nic do stracenia, zaatakowali większą liczbą zawodników, można było skontrować. Strzeliliśmy gola na 2:0, potem swoją okazję Michał Paluch, można było wygrać wyżej, jednak mogliśmy też przegrać. Cieszymy się, ale wiemy, że za nami dopiero pięć spotkań. W Lublinie mówi się o awansie, ale musielibyśmy pobić rekord Europy. Odrobić trzynaście punktów to duży wyczyn. Zostało dziesięć meczów, a przypominam, że wiosną mieliśmy siedem gier u siebie i dziewięć wyjazdów. Nie bronię się, bo w każdym pojedynku będziemy grali o trzy punkty. Uważam, że wszyscy w mieście powinni nam pomagać. Na piątkowym treningu zapięto nam łańcuchami bramki przenośne i stacjonarne. Uważam, że to jest skandal. Myślałem, że w Lublinie wszyscy są za Motorem i jestem rozczarowany tym, że wiele osób nam przeszkadza. W szatni przygotowaliśmy się na tę sytuację i jeszcze bardziej zmotywowaliśmy. Chcemy wszystkim pokazać, że walczymy i tak będzie do końca sezonu.

Źródło : LubSport

Motor na dobre powrócił do gry!

dodano: 01.04.2017

Podopieczni Marcina Sasala są już coraz bliżej III-ligowego podium! Motor pokonał na Arenie Lublin Garbarnię Kraków 2:0 i wskoczył na czwarte miejsce w stawce. To nie koniec dobrych wiadomości dla sympatyków żółto-biało-niebieskich. W 22. serii spotkań porażki zanotowali piłkarze KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski (1:3 z Karpatami Krosno) i Stali Rzeszów (1:2 z Resovią).

Lublinianie mecz z Garbarnią Kraków rozpoczęli z wracającymi do składu Arturem Gieragą i Pawłem Kaczmarkiem. Miejsce w podstawowej jedenastce zachował Szymon Kamiński. Trener Marcin Sasal swój plan taktyczny na to spotkanie musiał zmodyfikować już w 14′, ze względu na kontuzję, której doznał Radosław Kursa. W jego miejsce na murawie pojawił się Marcin Michota. W pierwszych minutach pojedynku na Arenie Lublin nieco lepsze wrażenie sprawiali krakowianie. Szczególnie aktywny był 20-letni Szymon Kiebzak. Najlepszą okazję do strzelenia gola miał jednak doświadczony Marcin Siedlarz, ale nawet nie trafił w bramkę. Po stronie gospodarzy sporo szumu robił za to Kamil Majkowski, lecz przed przerwą kibice w Kozim Grodzie nie obejrzeli trafień.

Na drugą odsłonę żółto-biało-niebiescy wyszli bez Patryka Szysza, ale z Kamilem Oziemczukiem. „Oziem”, podobnie jak w Oświęcimiu, nieco rozruszał grę lublinian, lecz to Kamil Majkowski miał najlepszą szansę na to, by otworzyć wynik. W 61′ z ostrego kąta strzelił jednak tylko w słupek. Po chwili „Maja” opuścił boisko, a zastąpił go Michał Paluch. W 66′ fanów na Arenie Lublin uszczęśliwił młodziutki Szymon Kamiński. 19-latek pokonał Marcina Cabaja uderzeniem z kilku metrów. Garbarnia miała swoje okazje na wyrównanie, ale to Motor zadał drugi cios. W 85′ piłkę do siatki ekipy z Małopolski wpakował Michał Paluch, lecz sędzia w tej sytuacji dopatrzył się spalonego. Dwie minuty później efektownym rajdem popisał się Kamil Oziemczuk i już nic nie stało na przeszkodzie, by podopieczni Marcina Sasala mogli świętować swój kolejny komplet oczek w tej rundzie!

W następnej kolejce Motor Lublin zagra na wyjeździe z Wierną Małogoszcz (8 kwietnia, 16:00).

Motor Lublin – Garbarnia Kraków 2:0 (0:0)
Bramki: Szymon Kamiński 66′, Kamil Oziemczuk 87′

Motor: Socha – Tadrowski, Kursa (14′ Michota), Gieraga, Słotwiński – Kamiński, Cholerzyński (69′ Tymosiak) – Kaczmarek, Stachyra, Szysz (46′ Oziemczuk) – Majkowski (63′ Paluch)

Garbarnia: Cabaj – Mistrzyk, Kalemba, Moskal, Borovicanin (68′ Piszczek), Liput, Pietras, Masiuda, Nieśmiałowski (90′ Gaudyn), Kiebzak (46′ Ciesielski), Siedlarz (70′ Górecki)

Żółte kartki: Patryk Szysz, Julien Tadrowski, Szymon Kamiński – Marcin Siedlarz, Norbert Piszczek
Widzów: 3 050
Sędziował: Tomasz Mroczek (Mielec).

Źródło : LubSport

 

Trzecioligowy Motor Lublin pokonał Garbarnię Kraków

Trwa zwycięski marsz trzecioligowego Motoru Lublin. Podopieczni Marcina Sasala wygrali w sobotę przed własną publicznością z Garbarnią Kraków 2:0. Żółto-biało-niebiescy wiosną zainkasowali piąty z kolei komplet punktów i wobec domowej porażki lidera tabeli KSZO Ostrowiec Świętokrzyski z Karpatami Krosno 1:3, do zespołu z Kielecczyzny tracą zaledwie siedem oczek.
 

– Spokojnie, my skupiamy się na każdym najbliższym meczu – mówi Szymon Kamiński, pomocnik Motoru, który w sobotę wyprowadził swój zespół na prowadzenie. – Cieszę się ze swojego pierwszego gola w seniorach, jednak najważniejsze jest zwycięstwo. Cała drużyna ciężko zapracowała na pokonanie ekipy mającej na swoim koncie mistrzostwo Polski. Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężkie spotkanie, ponieważ mierzyliśmy się z wiceliderem, który w rundzie rewanżowej również nie przegrał. Wydaje się, że byliśmy lepszą drużyną i wygrana jest zasłużona – dodaje młodzieżowiec

To prawda, bo gdyby miejscowi mieli lepiej ustawione „celowniki”, to wynik byłby wyższy. Poza tym arbiter liniowy odgwizdał pozycję spaloną wychodzącemu sam na sam Kamilowi Oziemczukowi, a następnie nie zauważył zagrania ręką w polu karnym jednego z zawodników gości. Zespół z Grodu Kraka również miał swoje szanse, ale praktycznie tylko na początku pierwszej i drugiej części spotkania.

– Rozkręcaliśmy się pomału, ale to dlatego, że ostatnio gramy co trzy dni. Chłopaki odczuwali trudy środowego starcia z Sołą w Oświęcimiu (w porównaniu do tego meczu, w sobotę do podstawowego składu powrócili pauzujący za żółte kartki Artur Gieraga i kontuzjowany wcześniej Paweł Kaczmarek. Miejsce w jedenastce stracił natomiast „odpoczywający” w Oświęcimiu za kartki Tomasz Tymosiak, a zastąpił go… Kamiński – red.), ale z upływem czasu, wyglądało to nieźle. Jestem zadowolony z wyniku, a także postawy zespołu – ocenia przebieg spotkania Sasal.

Pierwsi groźnie zaatakowali goście, lecz najpierw z kilku metrów fatalnie spudłował Szymon Kiebzak, a następnie w piłkę nie trafił mający za sobą występy w krajowej elicie Marcin Siedlarz. Motor pomału przejmował inicjatywę. Dwa razy po świetnych prostopadłych podaniach od kolegów, w sytuacji sam na sam z bramkarzem brązowo-czarnych był Kamil Majkowski. Za pierwszym razem, pozyskany w przerwie zimowej napastnik uderzał piłkę niecelnie, a za drugim drugim razem dobrze interweniował były bramkarz m.in. ekstraklasowej Cracovii Marcin Cabaj.

Warto jeszcze wspomnieć o przykrej sytuacji z 12. minuty. Na murawę po jednym ze starć upadł Radosław Kursa. – Nie wygląda to dobrze, ale trzeba poczekać na szczegółowe badania Radka – wyjawia Sasal.

Udało nam się dowiedzieć, że obrońca lublinian nabawił się stłuczenia łydki. Nieoficjalnie mówi się, że na boisku ponownie pojawi się on najwcześniej za miesiąc. Gdyby tak się stało, byłaby to duża strata dla Motoru.

Po zmianie stron Patryka Szysza zastąpił Kamil Oziemczuk. – To była taktyczna zmiana i przyniosła ona efekty. Chodziło mi o to, żeby Kamil więcej utrzymywał piłkę. Od razu zaznaczam, że nie mam pretensji do Patryka. Po prostu, miałem inne założenia na drugą połowę meczu – wyjawia Sasal.

Początkowo znów przeważali przyjezdni, ale nic z tego nie wynikało. Motor czekał na swoją szansę i doczekał się jej w 61. min. Jednak Majkowski miał pecha, ponieważ piłka po jego strzale z ostrego kąta trafiła w słupek. Starszego kolegę wyręczył w 66. min Kamiński, uderzeniem z kilku metrów pokonując Cabaja.

Goście próbowali odrabiać straty, ale to Motor za sprawą Oziemczuka, zadał drugi cios. Zawodnik, powracający do gry ciężkiej kontuzji, wiosną zagrał w dwóch meczach i strzelił w nich dwa gole. W sobotę mógł to uczynić jeszcze kilka razy, ale albo uderzał niecelnie, albo podawał do lepiej ustawionych kolegów. Najlepsze sytuacje miał inny zmiennik, Michał Paluch.

8 kwietnia (sobota, godz. 16), Motor zmierzy się na wyjeździe z zajmującą ostatnie miejsce Wierną Małogoszcz.

Źródło : Kurier Lubelski 

Motor – Garbarnia 2:0. Gonimy lidera!

Motor pokonał w sobotę po ciekawym i emocjonującym meczu Garbarnię Kraków 2:0! Porażkę poniósł też lider tabeli KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. A to oznacza, że lublinianie tracą do pierwszej drużyny tylko siedem punktów
 
 
Od pierwszego gwizdka wysoki pressing zastosowali goście. Szybko dobre, prostopadłe podanie w pole karne dostał Damian Nieśmiałowski. Na szczęście obrońcy żółto-biało-niebieskich zażegnali niebezpieczeństwo.

W szóstej minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego sprytnie głową uderzał Radosław Kursa, ale minimalnie nie trafił w bramkę. Pierwsze fragmenty to przede wszystkim walka w środku pola. Groźnych spięć w obu szesnastkach praktycznie nie było. W 14 minucie boisku musiał opuścić Kursa. Wyglądało to groźnie, bo 28-latek schodząc z boiska nie mógł nawet stanąć na kontuzjowaną nogę.

W pierwszym kwadransie szału nie było, ale mecz powoli nabierał rumieńców. W 19 minucie Patryk Szysz zagrał prostopadle do Kamila Majkowskiego, a ten odegrał do kolegi piętką. Szysz znalazł się w świetnej sytuacji, ale uderzył nad poprzeczką. Po chwili sam na bramkę rywali pędził Majkowski i zdecydował się na strzał po długim rogu. Niestety, spudłował. Nie minęło kilkadziesiąt sekund i były gracz Legii Warszawa znowu był sam przed Marcinem Cabajem. Jeszcze raz wybrał złe rozwiązanie, bo strzelił prosto w golkipera Garbarni.

Krakowianie nie pozostawiali dłużni rywalom. W 23 minucie Szymon Kiebzak w ostatniej chwili został powstrzymany przez Michotę. Obrońca Motoru na dodatek „nabił” rywala i goście nie zarobili nawet rzutu rożnego. Dosłownie po chwili przyjezdni wychodzili z kolejną groźną kontrą. Tym razem trzech na dwóch defensorów. Kiebzaka uprzedził jednak Paweł Socha.

W 28 minucie Marcin Siedlarz próbował szczęścia bezpośrednio z rzutu wolnego, ale huknął nad bramką Sochy. W 34 minucie powinno być 0:1. Strata w środku pola zakończyła się doskonałą okazją Siedlarza, który był sam przed bramkarzem Motoru po serii błędów defensywy żółto-biało-niebieskich. Napastnik zespołu z Krakowa powinien zapytać bramkarza gospodarzy, w który róg chce dostać strzał. Zamiast tego kopnął prosto w niego. W następnej akcji Tomasz Liput wpadł w pole karne ekipy z Lublina, ale z problemami został w końcu powstrzymany.

W 54 minucie świetnie w pole karne Motoru przedarł się Nieśmiałowski i wyłożył piłkę Siedlarzowi, ale znowu szczęśliwie obrońcy miejscowych wyjaśnili sytuację wybiciem na „uwolnienie”. W 57 minucie Kamil Stachyra próbował przewrotki, a kontrę gości dalekim wyrzutem rozpoczął Cabaj. Świetnie interweniował jednak Gieraga. Kilkadziesiąt sekund później Kamil Ozeimczuk zagrywał w pole karne i bliski przejęcia piłki był Stachyra, ale ostatecznie „Kapiemu” się nie udało.

Tuż po godzinie gry przed kolejną szansą na otwarcie wyniku stanął Majkowski. Ładnie uwolnił się spod opieki obrońcy i praktycznie z zerowego kąta strzelił w… słupek. W 66 minucie kibice Motoru wreszcie się doczekali, bo z powietrza pod poprzeczkę świetnie uderzył Kamiński i drużyna trenera Sasala objęła prowadzenie.

W 77 mogło być 1:1, ale Socha świetnie poradził sobie z uderzeniem rywali. Niedługo później dobrze po drugiej stronie boiska spisał się Cabaj po strzale Michała Palucha. W końcówce Garbarnia „siedziała” na połowie gospodarzy, a żółto-biało-niebiescy nastawiali się na kontry. I w 84 minucie piłkę do siatki wpakował nawet Paluch, ale sędzia podniósł chorągiewkę i nadal było tylko 1:0. Kilka chwil później było już pozamiatane. Świetny przechwyt zaliczył Oziemczuk, minął na szybkości rywali, wyszedł sam na sam z Cabajem i spokojnie uderzył obok bramkarza zespołu z Krakowa.

Efekt piątej kolejnej wygranej na wiosnę? Tylko trzy punkty straty do wicelidera z Krakowa i siedem do pierwszego KSZO. Za tydzień Motor zagra z ostatnią w tabeli Wierną Małogoszcz (wyjazd), a później będzie mecz z Podlasiem Biała Podlaska (dom).

Motor Lublin – Garbarnia Kraków 2:0 (0:0)

Źródło : Dziennik Wschodni

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*