Konrad Kasolik: Soła? Brakuje jej doświadczenia, ale to „wybiegany” zespół

Do Motoru Lublin trafił w zimowym okienku transferowym z drużyny sobotniego rywala żółto-biało-niebieskich, Soły Oświęcim. Konrad Kasolik biało-czerwone barwy przywdziewał przez trzy lata. Dziś jest to jednak zupełnie inny zespół niż ten, w którym występował. – Zimą wycofał się główny sponsor, w klubie zostało tylko sześciu zawodników – opowiada 20-letni obrońca Motoru.

W przerwie między rundami w Sole Oświęcim doszło do wielu zmian. Można powiedzieć, że dzięki nim znalazłeś się w Motorze?
Po zakończeniu rundy jesiennej, przed samymi świętami, otrzymaliśmy od trenera informację, że z klubu wycofał się główny sponsor. Sytuacja została przedstawiona tak, że kontrakt każdego z nas zostanie z dniem 1 stycznia rozwiązany, a my staniemy się wolnymi zawodnikami. Rzeczywiście tak było. Ostatecznie w drużynie zdecydowało się pozostać sześciu graczy, ja z kolei mogłem bez przeszkód trafić do Motoru.

A w Oświęcimiu rozpoczęła się dramatyczna walka o kompletowanie składu.
Tak, przyszło kilku zawodników niełapiących się w GKS-ie Tychy, jest też ktoś z Cracovii, z Gryfa Wejherowo. Nie było czasu i trzeba było na szybko montować drużynę, dlatego przez klub w krótkim czasie przewinęło się bardzo dużo graczy. Zimą Soła testowała w sumie około pięćdziesięciu, sześćdziesięciu zawodników. Mimo to długo nie było wiadomo, czy klub w ogóle przystąpi do rozgrywek, czy uda się zebrać kadrę do grania.

Udało się, ale efekty póki co są mierne. Soła w ośmiu meczach uzbierała tylko trzy punkty. To zasłużony rezultat?
Byłem na meczu Soły z Podhalem Nowy Targ, kiedy pauzowałem za kartki. Widać, że to bardzo „wybiegany” zespół. Drużyna jest młoda, wszyscy gracze w kadrze mają status młodzieżowca. Na pewno brakuje im doświadczenia, ale nie sił. Z Podhalem przegrali 0:2, choć w pierwszej połowie byli lepsi. Mieli dużo sytuacji, w dodatku Podhale szybko dostało czerwoną kartkę. Problemem Soły są drugie połowy, drużyna szybko „siada” i tak było też tym razem. Momenty gry ma jednak naprawdę fajne. To przede wszystkim nieobliczalna drużyna, nie wiadomo czego się po niej spodziewać. Warto dodać, że mimo słabych wyników sytuacja klubu w tabeli jest stabilna, bo złapaliśmy dużo punktów w rundzie jesiennej. Wydaje mi się, że jeszcze trzy „oczka” i chłopaki będą mogli cieszyć się z utrzymania.

Niewiele brakowało, a rozmawialibyśmy w gorszych humorach. W sobotę w Trzebini było gorąco…
Racja, wybrnęliśmy z ciężkiej sytuacji. Mecz się nam nie układał, my mieliśmy mnóstwo sytuacji, staliśmy wysoko, a Trzebinia zagrała jedną długą piłkę i zdobyła z tego bramkę. Potem cały czas broniła, ale daliśmy radę. Takie mecze budują atmosferę. Strzeliliśmy dwa gole i wyciągnęliśmy wynik w doliczonym czasie, walczyliśmy do końca. Morale skoczyły do góry.

Jesteś już kilka miesięcy w Lublinie, jak się tu czujesz? To twój pierwszy tak daleki wyjazd od domu w karierze.
Bardzo dobrze! Ciężko było tylko na samym początku. Trafiłem w nowe rejony, w dodatku zupełnie nikogo tu nie znałem. Chłopaki na szczęście pomogli mi dobrze się zaaklimatyzować. Szybko wzięli mnie pod skrzydła, szatnia mnie przyjęła i już czuję się tu jak u siebie.

Słyszałem, że zastanawiasz się nad zakupem zwierzaka. A może zaadoptujesz podopiecznego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Lublinie?
Tak, myślałem nad kupnem psa. Ale skoro proponujesz adopcję, to czemu nie? Warto się nad tym zastanowić. Pies z hodowli prędzej czy później znajdzie właściciela, a los zwierzaków ze schroniska nie jest tak oczywisty. Na pewno wesprę zbiórkę żywności i innych artykułów dla schroniska, którą jako klub organizujemy przy okazji meczu z Sołą. Lubię angażować się w takie akcje!
 

 

Źródło: motorlublin.eu

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*