Relacja: Motor Lublin – Wisła Sandomierz 06.10.2018

Przed wami zaległa relacja z sobotniego spotkania. Mecz z Wisłą Sandomierz zapowiadał się pod względem kibicowskim nieco ciekawiej niż ostatnie pojedynki na Arenie Lublin, bo w końcu do sektora gości mieli zawitać goście. W rzeczywistości jedynie wydarzenia boiskowe wzbudziły emocje wśród zgromadzonej publiczności. Standardowo, bo dopiero w drugiej połowie żółto-biało-niebiescy ruszyli odważniej na rywala, ponownie goniąc wynik, ale tak jak w poprzednich dwóch spotkaniach na Arenie udawało się wygrywać w końcówce, tak trzecim razem ta sztuka już się nie udała i ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1. 

Wracając do trybun, to ciężko znaleźć pozytywy tego spotkania. O ile jeszcze frekwencja utrzymuje się na niezłym poziomie (sobotni pojedynek obejrzało 2199 widzów), to niestety atmosfera na naszych meczach pozostawia wiele do życzenia. Mnóstwo osób przestało przychodzić na sektor H, wybierając inne sektory. Zwróćcie uwagę, że sobotni mecz zgromadził w naszym młynie niecałe 400 osób, z czego tylko dwie paki były zaangażowane w doping. W zasadzie tendencję spadkową na sektorze H obserwujemy od początku sezonu i gdy zastanowimy się nad jej przyczyną to nawet najmłodszy kibic Motoru upatrywać ją będzie w braku awansu. Wszyscy chcemy Motor oglądać w jak najwyższej klasie rozgrywkowej, ale nie zapominajmy, że naszym najważniejszym zadaniem jest kibicować drużynie, nawet wtedy gdy jej nie idzie. Niektórzy o tym zapomnieli, dodatkowo zarzucając nam fanatykom z młyna, że zagłaskujemy piłkarzy. Nie chcesz ich wspierać, zostań w domu. Dla nas najważniejszy jest Motor!

Wracając do meczu zatrzymajmy się chwilę przy dopingu, który kolejny raz był słaby w naszym wykonaniu z jedynie kilkoma dobrymi momentami zwłaszcza gdy włączały się do niego pozostałe sektory. Nasze pieśni śpiewamy za szybko, byle jak, refren traktujemy jako chwilę na odpoczynek, no i najważniejsze: część stoi na sektorze, ale zajęta jest zupełnie czymś innym. Ponadto kiedy trzeba podnieść ręce, tylko połowa młyna stosuje ten zabieg. Niestety tak właśnie wygląda nasz doping – bez polotu. Ktoś powie, że prezentujemy się adekwatnie do tego jak prezentują się nasi piłkarze. My jednak wciąż przypominamy, że jesteśmy od kibicowania i wspierania naszej drużyny nawet w tych najtrudniejszych momentach.

Z obowiązku kronikarskiego odnotujmy fakt, że w przerwie próbowaliśmy wprowadzić do naszego repertuaru nową pieśń, jednak wychodziła słabo i została na poczekalni, ale pewnie jeszcze do niej wrócimy (tekst – „My wierzymy w Motor, dziś zwycięstwa nadszedł czas. Wszyscy razem głośno aby dopingować Was. Eoeoeoeoeoeoea eoeoeoeoeoeoea!”). 

Na płocie wywiesiliśmy kilka flag: „Śląsk i Motor”, „Niech nas nienawidzą(…)”, „Władcy Wschodu” oraz na Ferajnie  „Stare ReKSy”.

Goście pojawili się w trakcie 1 połowy i w zasadzie tyle można o nich napisać, resztę oddajmy im samym: „Kolejny wyjazd za nami. Tym razem w nieco słabszej liczbie niż przypuszczaliśmy i zakładaliśmy odwiedziliśmy stadion Motoru Lublin. Do Lublina wybieramy się w 75 osób w tym 42 Siarkowców i 5 KSZO, dziękujemy za WSparcie!! Doping ograniczamy do zaznaczenia obecności. W obie strony z dużą eskortą.”

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*