Wywiad z trenerem Robertem Góralczykiem

„Cokolwiek nie zrobimy przemawiać za nas będą wyniki, a nie słowa, które wypowiemy” – wywiad z trenerem Robertem Góralczykiem

Za nami dwa pierwsze mecze z Robertem Góralczykiem w roli trenera pierwszej drużyny, a przed nami trudna końcówka rundy. W międzyczasie zdążyliście przeczytać zdanie innych osób na temat nowego szkoleniowca, a teraz pora, żeby sam zainteresowany wypowiedział się o sobie i przeszłości. Zapraszamy na wywiad z trenerem!

 

Siedzimy w pokoju, w którym wisi koszulka GKS-u Katowice, więc nie sposób nie spytać. Jakie argumenty miał Motor a nie GKS, że trener wybrał Lublin?

Krótko mówiąc i nie wnikając w szczegóły pojawiły się okoliczności, które sprawiły, że nie zostałem trenerem GKS-u, a równocześnie pojawiła się propozycja z Motoru i jestem właśnie tutaj w Lublinie.

GKS i Motor to kluby podobne, bo utknęły w swoich ligach na długie lata, a mają ambicje dużo większe.

Biorąc pod uwagę potencjalne możliwości obydwu klubów, pomimo że są w tym momencie na innych poziomach to jednak łączy je fakt, iż  oczekiwania w stosunku do nich, zarówno ze strony kibiców, jak i ludzi z nimi związanych są dużo większe. Zatem wyzwania podobne, tylko w innym miejscu i innej lidze…

Inny klimat, daleko od miejsca zamieszkania.

To na pewno, inne miasto, wyjazd poza swoje środowisko. W ostatnim czasie z klubem z Katowic miałem bliższy kontakt, bo często bywałem na meczach i w związku z tym miałem większą wiedzę o drużynie i byłem w stanie „na już” więcej o niej powiedzieć…

Tutaj z kolei patrzy Pan na świeżo na to wszystko.

Niby tak, ale żeby mieć swój chociaż wstępny pogląd na zespół pomimo, że wszystko działo się dynamicznie, zanim zacząłem pracę w Lublinie zdążyłem zobaczyć dwa mecze Motoru na żywo, a kolejne dwa obejrzałem z odtworzenia. Teraz mecze z Lewartem i KSZO rozegraliśmy już z moim udziałem, także wiedza o zespole jest coraz lepsza, a każdy mijający dzień w tym zakresie działa na korzyść.

Trudno się odnaleźć w trzecioligowej rzeczywistości, po kilku latach pracy z reprezentacją w zupełnie innych realiach?

Nie patrzę na to w ten sposób. Podejmując się nowej pracy miałem świadomość tego, że czas zamknąć za sobą etap pracy reprezentacyjnej, by jak najszybciej zafunkcjonować w realiach klubowych. Obecnie zamierzam wykorzystać w jak najlepszy sposób doświadczenia i wiedzę wyniesioną zarówno z wcześniejszych etapów mojej pracy, jak i ostatniego 3,5 rocznego okresu funkcjonowania w sztabie reprezentacji.

Jak można opisać rolę trenera w sztabie reprezentacji? Analityk, asystent czy ktoś inny, jak to możemy zdefiniować?

Hmm, jak to ująć… Cały szeroki sztab szkoleniowy pod kierunkiem selekcjonera Adama Nawałki zajmował się planowaniem i organizacją całego procesu szkoleniowego, obserwacją meczów, analizą gry zarówno zawodników naszej reprezentacji, jak i przeciwników oraz prowadzeniem treningów podczas zgrupowań. W związku z powyższym ja również brałem w tym wszystkim czynny udział i w każdym zakresie mogłem wyrazić swoją opinię czy poddać pod dyskusję propozycję, a tym samym, chociaż w tle to jednak, także czuć się  odpowiedzialny za funkcjonowanie reprezentacji i osiągane przez nią wyniki.

Udział w wielkich turniejach to chyba doświadczenie, którego nie da się nigdzie zdobyć, na kursie, stażu czy nawet pracując w Ekstraklasie.

Na pewno konfrontacja podczas takich imprez z najlepszymi drużynami, pozwala z bliska przyjrzeć się zespołom i zawodnikom prezentującym najwyższy poziom, a dzięki temu samemu dopracować się konkretnych wniosków w zakresie rozwiązań techniczno-taktycznych i elementów strategii gry.

Trudno nie zadać pytania o mundial w Rosji. Tyle mitów narosło wokół przygotowań…

Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, bo kiedy w piłce nie ma oczekiwanego wyniku to nic nie jest w stanie tego obronić i trudno wtedy znaleźć mądre słowa, które cokolwiek byłyby w stanie wytłumaczyć.

Ma Pan doświadczenie z pierwszą reprezentacji Polski, z kadrą kobiet, futsalem, więc wszędzie różne wnioski mogły przyjść, bo każde stanowisko to inna specyfika. Rozmawiałem z trenerem Arturem Gadzickim (trener I-ligowego futsalowego zespołu AZS UMCS Lublin oraz II trener reprezentacji futsalu U19), który powiedział: „Futsal uczy lepiej analizować grę w jej małym wycinku, dostrzegać szczegóły, które w piłce 11 osobowej często mogą uciec obserwatorowi. Jest grą o wiele bardziej dynamiczną niż klasyczna piłka nożna, stąd wydaje się być narzędziem, które może być wykorzystywane zarówno do rozwijania zawodników jak i trenerów.”

Na pewno, bo są to fragmenty tego, co się dzieje na dużym boisku. Jeśli chodzi o moje doświadczenie w tym zakresie to również bardzo je sobie cenię i uznaję za ciekawy epizod, który również na tamtym etapie wzbogacił mój warsztat trenerski. Dzisiaj to jednak już bardzo odległe czasy, w zasadzie nie mające wpływu na obecne funkcjonowanie.

Praca z reprezentacją kobiet? Teoretycznie ta sama dyscyplina, ale jednak inna specyfika.

Ja bym tak tego nie przedstawiał. Gdy się pracuje z reprezentacją i buduje zespół wybierając spośród najlepszych zawodniczek w Polsce (pomimo, iż skala wyboru jest zdecydowanie mniejsza niż w futbolu męskim), to praca trenera z punktu widzenia szkoleniowego jest bardzo podobna.

Wracamy do piłki klubowej i pańskiego doświadczenia w roli pierwszego trenera. Polonia Bytom i trudne warunki do prowadzenia zespołu.

Były trudne, ale podejmując się tej pracy miałem tego pełną świadomość, bo wcześniej miałem okazję pracować już w tym klubie jako drugi trener w sztabie  Michała Probierza i nie zamierzam się tym usprawiedliwiać. Po prostu w decydujących momentach czegoś zabrakło, mecze nie potoczyły się korzystnie i z Ekstraklasy pozostały jedynie wspomnienia…

To była pierwsza poważna posada w roli pierwszego trenera?

Jeśli tylko Ekstraklasa jest poważna to tak, a jeśli II ligę należy również docenić, a tego chcemy w Motorze, to wcześniej w sezonie 2008/2009 pracowałem w Przeboju Wolbrom.

Trener woli pracę z kadrą czy codzienną w klubie?

Każda praca ma swoje plusy i minusy. Tak samo jest i w tym temacie. Szybko minęło ostatnie 7 lat od kiedy po odejściu z Polonii Bytom, najpierw pełniłem rolę II trenera GKS Katowice, a później BKS Bielsko, współpracując w tych dwóch klubach z trenerem Rafałem Górakiem, a następnie pracowałem przez długi okres w reprezentacji i na dzisiaj wiem, że to był najwyższy czas na to by wrócić do pracy w klubie w charakterze I trenera i mieć bezpośredni wpływ na rozwój zespołu oraz jego poszczególnych zawodników. Takie cele stawiam sobie teraz przed moją pracą w Motorze.

Również praca na własne nazwisko. Gdy upubliczniona została wiadomość, że Motor zatrudnia Pana i pojawiła się informacja, że był Pan w sztabie Adama Nawałki jako asystent, to wiele osób nie wiedziała nawet o tym, bo wiedza ograniczała się do często do Bogdana Zająca – II trenera.

Nie mnie oceniać, kto jaką ma wiedzę w tym zakresie, ale niepodważalne jest, że mówi się głównie o pierwszych trenerach i oni biorąc bezpośrednią odpowiedzialność za wynik pojawiają się na pierwszych stronach gazet. To nie jest jednak w moim przypadku cel sam w sobie, a tylko sprawa wtórna. Będą oczekiwane wyniki zespołu, wszyscy w Lublinie będziemy zadowoleni.

Przychodzi Pan do Lublina i może klub o tym głośno nie mówi, bo sparzył się w ubiegłych rozgrywkach, ale chyba za rok chciałby się trener spotkać w II lidze ze swoim przyjacielem Rafałem Górakiem…

Nie chciałbym, bo życzę mu awansu do I ligi! Trzeba mieć z tyłu głowy, że Motor chce dążyć do tego, by być w innym miejscu niż jest teraz. Już kilka razy ostatnio się to nie udało. By było to możliwe na wstępie musimy stworzyć zespół, który będzie w stanie w miarę regularnie wygrywać, bo ostatnio tak nie było. Przed nami w rundzie jesiennej jeszcze pięć kolejek, w tym trzy z rywalami z górnych rejonów tabeli, w których chcemy zdobyć jak największą liczbę punktów, która pozwoli nam zapewnić co najmniej miejsce w ścisłej czołówce przed rundą rewanżową, by mieć dobrą pozycję wyjściową przed wiosną. Równocześnie mecze i treningi będą weryfikacją poszczególnych zawodników.

Adrian Olszewski mówił, że pierwsze czym się Pan zajął po przyjściu to poprawa organizacji defensywy, bo jednak w wielu meczach ta formacja pozostawiała wiele do życzenia.

Na tyle ile to możliwe na tym etapie rozgrywek chcemy poprawić wszystkiego po trochu w organizacji naszej gry. Pierwszy tydzień był na tyle specyficzny, że od razu był mecz pucharowy w środku tygodnia, a w sobotę następny. Trzeba było w tym momencie wziąć pod uwagę obciążenia treningowe, równocześnie chcąc dostarczyć zespołowi nowych bodźców i środków, które potrafiłyby wpłynąć na poprawę efektywności jego gry. Nie mówiłbym więc, że tylko organizacja gry w defensywie, bo w ofensywie także szukaliśmy rezerw, ponieważ są one duże . Atak pozycyjny, ogólnie rzecz ujmując, w wykonaniu polskich zespołów nie jest łatwą sprawą, a nam często zapewne przyjdzie prowadzić grę, dlatego temu elementowi także musimy poświęcać dużo czasu.

Zwłaszcza, że Motor w wielu meczach tego sezonu zaczyna grać dopiero w okolicach 70. minuty. Być może wynika to z szerszej kadry i możliwości wprowadzenia wartościowych zmienników.

To duże uproszczenie sprawy. Mówi się, że gra się tak jak pozwala przeciwnik, a wiadomo, że w początkowych fragmentach meczów zespoły dysponując siłami starają się grać konsekwentnie, by znacząco ograniczać swobodę prowadzenia ataku i wtedy znacznie trudniej przedostać się pod bramkę rywala. W miarę upływu czasu w grze zespołów pojawia się zmęczenie, rozluźnienie szyków obronnych i wtedy często lepsze zespoły uzyskują większą przewagę. Relatywnie szersza kadra od innych drużyn być może także ma w tym zakresie pozytywny wpływ. Będziemy dążyć do tego, by wykorzystując indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników dobrze funkcjonował zespół, starając się jak najszybciej narzucać swój styl, dążąc do strzelania goli, a równocześnie skutecznego zabezpieczenia własnej bramki, bo bilans tych działań stanowi w ostatecznym rozrachunku o wyniku końcowym. Najważniejsze, abyśmy byli konsekwentni w realizacji swoich założeń od początku meczu do końcowego gwizdka, bo wiadomo jak duże znaczenia dla przebiegu całego meczu bardzo często ma zdobycie pierwszej bramki.

Potencjał piłkarski, czyli głośne nazwiska – Brzyski, Bonin czy Nowak – ale również wielu młodych zawodników. Dla każdego trenera to chyba duża wartość, że nie tylko on, ale również ma kilku doświadczonych piłkarzy, którzy mogą w tej nauce pomagać młodym.

Trzeba podjąć działania, żeby wszyscy, którymi dysponujemy niezależnie czy młodymi, czy doświadczonymi, stanowili o sile tego zespołu. Wartości płynące z doświadczenia są bardzo cenne i pomocne na boisku, dlatego warto z nich korzystać. Wydaje się, że mieszanka doświadczenia oraz zdolna młodzież to przepis na dobry zespół .

Pierwsze mecze pokazały, że trener nie ma zamiaru zmieniać radykalnie ustawienia.

Nie czas na radykalne zmiany, bo to pokazywałoby, że ten zespół wcześniej bardzo źle funkcjonował, a przecież musimy pamiętać, że przegrał dotychczas tylko raz i ciągle jest w czołówce tabeli, choć mam świadomość, że bilans punktowy nie spełnia oczekiwań i dlatego między innymi tutaj się znalazłem. Dlatego tak jak powiedziałem wcześniej przyjąłem metodę stopniowych ewolucyjnych, a nie rewolucyjnych zmian, bo tak wydaje mi się na tym etapie rozgrywek będzie korzystniej. Wraz z pozostałymi moimi współpracownikami (II trener – Robert Chmura, trener bramkarzy – Arkadiusz Onyszko, trener przygotowania motorycznego – Piotr Wilawer), którzy funkcjonowali już z tym zespołem wcześniej, dokonaliśmy niezbędnych analiz i na ich bazie staramy się poprawiać skuteczność i efektywność gry zespołu. To pozwala zachować pewnego rodzaju ciągłość pracy, a dodając do tego zaangażowanie zawodników, moje doświadczenie i pomysł na ten zespół, wierzymy w skuteczność naszych działań. A wracając do tematu zmian w ustawieniu zespołu to tylko my wiemy co zostało zmienione i tak niech pozostanie, bo cokolwiek byśmy nie zrobili i tak będą za nas tylko przemawiały wyniki, które będziemy osiągali, a nie słowa których używali …


Autor: Rafał Szyszka

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*