Relacja kibicowska: Olimpia Elbląg – Motor Lublin

Z uwagi na transmisję telewizyjną w TVP Sport termin meczu wyjazdowego z Olimpią Elbląg został zmieniony na poniedziałek. Dla wielu wiadomość o zmianie spadła jak grom z jasnego nieba. Teraz już wiemy, że niektóre ekipy z Ekstraklasy nie mają łatwego zadania. Dla nas była to nowa sytuacja, ale każdy wiedział, że trzeba się z nią jakoś uporać. Najgorzej, że czasu na zastanawianie było niewiele, bo decyzja o innym terminie zapadła półtora tygodnia wcześniej. Kto był zdecydowany i miał możliwość załatwienia wolnego od codziennych spraw ten ostatecznie pojawił się na zbiórce. Droga w pierwszą stronę przebiegała w miarę sprawnie z kilkoma, dłuższymi postojami. Ze względu na problemy techniczne, wyjazd dla jednej załogi z busa, mógł zakończyć się pechowo, ale ostatecznie udało się jej dołączyć do całej grupy. 

Na kilkanaście minut przed rozpoczęciem meczu podjechaliśmy pod elbląski obiekt, po czym dość szybko znaleźliśmy się w sektorze gości. Pod bramą zostało kilka osób w tym jeden zakazowicz.

Na wejściu sporo osób postanowiło zaspokoić głód, korzystając z miejscowego cateringu. Co jak co, ale w ubiegłych latach, podczas wojaży w III-ligowym wydaniu, „gięta stadionowa” uchodziła za rzadko spotykany okaz. Wracając do Elbląga, tutaj nie są obce tego typu rarytasy i trzeba napisać, że porcje mają solidne. Gdy weszli wszyscy na obiekt, a przy tym kosztując lokalnych frykasów, w końcu mogliśmy ruszyć z dopingiem dla naszych piłkarzy. Niestety tego dnia niezbyt on nam wychodził i z każdą, kolejną minutą słabł. Na płocie wywiesiliśmy naszą wizytówkę wyjazdową „Nieproszeni Goście” oraz transparent PDW dla naszych Zio(M)ali – „Strusio, Świstak, Synio, Elvis, Gabryś, Jasio, Pasio, Maras, Diabeł, Dżdżi”. Z ciekawostek, nie wypada pominąć obecności na tym meczu kolegi P., który specjalnie na ten wyjazd przyleciał z Irlandii.

Trzeba przyznać, że gospodarze potraktowali to spotkanie bardzo poważnie i jak na niekorzystny termin prezentowali się całkiem przyzwoicie, o czym świadczyła dobra frekwencja na stadionie. W młynie zebrali się w około 200 osób i dopingowali przez cały mecz. W pierwszej połowie zrobili też oprawę, z fajnym hasłem – „W blasku fleszy, robimy ogień”,  uzupełniając to pokazem pirotechnicznym. 

Niestety piłkarsko pojedynek nie porwał nikogo, ani przed telewizorem ani na trybunach. To zapewne w jakimś stopniu wpłynęło na ogólną atmosferę jaka panowała podczas spotkania. I nawet mimo usilnych starań gospodarzy, wszystko wydawało się ospałe, takie bez emocji. Sektor gości w Elblągu nie należy do zbyt atrakcyjnych. Jest on usytuowany w dużej odległości od pozostałych trybun, przez co momentami ma się wrażenie, że znalazło się na drugim końcu świata.

Po haniebnej porażce w Siedlcach, drużyna Motoru wywalczyła jeden punkt i przede wszystkim zagrała na zero z tyłu. Gdy jednak po końcowym gwizdku zawodnicy podeszli pod nasz sektor, wyraźnie dało się odczuć, że ten wynik nie satysfakcjonował ani jednych, ani drugich. Niestety z coraz większym niepokojem przyglądamy się boiskowym wydarzeniom..

Po meczu nastąpiła błyskawiczna zawijka do aut i odjazd w kierunku Koziego Grodu. Jakby nie patrzeć był to już wieczór, a my wciąż oddaleni byliśmy 450 km od domu. Na szczęście powrót przebiegał sprawnie, mimo trudnych warunków atmosferycznych – tak jak zresztą miało to miejsce w pierwszą stronę, przy intensywnych opadach deszczu. Ostatecznie do Lublina wróciliśmy nad ranem.

Oficjalna nasza liczba w Elblągu to 135 osób, w tym 1 fanatyk Śląska Wrocław oraz 26 Hetmana Zamość – dziękujemy za wsparcie i do następnego! AVE MOTOR!

Relacja Olimpii Elbląg: „Podczas dzisiejszego meczu ultrasi prezentują transparent „W BLASKU FLESZY, ROBIMY OGIEN” z odznaczającymi się literami U oraz O – cokolwiek by one znaczyły. Pełna kryta, dobry doping i kilkanaście odpalonych rac bardzo dobrze widzianych w telewizji – czego chcieć więcej? Na „płocie” wieszamy trzy flagi: LEGIA-OLIMPIA-ZAGŁĘBIE”

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*