Relacja kibicowska: Motor Lublin – Lechia Gdańsk

Jeszcze nie tak dawno Motor grał w 3 lidze grupie IV.. Wówczas przerwa zimowa trwała wyjątkowo długo a na mecze czekało się z utęsknieniem. Dzisiaj żyjemy w kompletnie innej rzeczywistości. Ostatni okres między rundami trwał jedynie dwa miesiące i był najkrótszym w dotychczasowej historii klubu. Czy to spowodowało, że fani Motoru nie zdążyli zatęsknić za futbolem? Nic z tych rzeczy, a nawet wielu z nich żałowało, że runda jesienna dobiegła końca.

Początek lutego i znowu możemy cieszyć się piłkarskimi emocjami. Na inaugurację rundy rewanżowej zawitała do nas gdańska Lechia, czyli rywal z którym w trzech, poprzednich spotkaniach zdobywaliśmy komplet punktów. Jeśli ktoś liczył na łatwe zwycięstwo, to być może dobrze dla niego, że od razu na początku wznowienia rozgrywek przyjął kubeł zimnej wody. Jak to w każdej lidze bywa, nie ma „łatwych punktów”, każde z nich należy sobie wywalczyć. Tym razem się nie udało zdobyć kompletu, ale na pewno nie jest to powód do rozczarowania. 

Spotkanie z Lechią Gdańsk, kibicowsko zapowiadało się o tyle ciekawie, że ekipa Biało-Zielonych ostatni raz w Lublinie była widziana, podczas pamiętnego meczu na al. Zygmuntowskich w 2007 roku. Z kolei w grudniu 2023 roku, kiedy na Arenie podejmowaliśmy Lechię, sektor gości świecił pustkami, gdyż PZPN nałożył na gdańszczan zakaz wyjazdowy. Tym razem nikt nie zakłócił kibicowskiego święta. Fani Lechii przybyli do Koziego Grodu pociągiem specjalnym w 760 osób (w tym Gryf Słupsk – 25 osób, Czarni Słupsk – 11, Śląsk Wrocław – 2, Stomil Olsztyn – 3 oraz GKM Grudziądz – 6).

Lechia momentami z bardzo dobrym dopingiem. Mieli ze sobą kilka większych flag. Całkiem nieźle prezentowała się fana „Władcy Północy”, wywieszona od frontu, zajmując niemal pełną długość sektora. Swoją drogą młodsi kibice mogą nie wiedzieć, że niegdyś wzór tej flagi należał do innej ekipy z Pomorza. Ponadto goście pokazali kilka opraw, m.in. estetyczną sektorówkę + transparent z dobrym przesłaniem, było też flagowisko w barwach oraz odpalili całkiem sporą porcję pirotechniki. Mecz odbywał się bez wzajemnych „uprzejmości”, co dla zwykłych kibiców było dodatkowym bonusem aby pozytywnie odebrać fanów Lechii. Tym bardziej, że kolejne mecze na wiosnę mogą nieść za sobą już nieco inne wrażenia.

My natomiast wypełniliśmy Sektor H do ostatniego miejsca. Nie inaczej było na Wesołej Ferajnie, czyli trybunie, która od dawna cieszy się sporą popularnością wśród fanów Motoru. Można tam spotkać znanych kibiców, jeszcze z poprzednich „epok”. Ogólna frekwencja na stadionie wyniosła 13 161 widzów, co z perspektywy klubu, jak i kibiców jest bardzo dobrym wynikiem. Owszem serce kibica domaga się kompletów na każdym meczu, ale biorąc pod uwagę ceny karnetów i biletów, póki co nie ma co narzekać.

Warto wspomnieć, że przed rozpoczęciem meczu klub przygotował kilka atrakcji, m.in. występ bębniarzy pod nazwą „Motor Music Show”. Z perspektywy „serca stadionu” nie do końca zdało to egzamin, po prostu nie wyczuwało się synergii, o której mówili podczas transmisji telewizyjnej komentatorzy Canal+. Mimo, że bębny stanowią stały element naszego dopingu, to cały ten show mocno odbiegał od atmosfery typowo piłkarskiej. Oczywiście doceniamy trud pracowników klubu, którzy nie po raz pierwszy starali się uatrakcyjnić mecz Motoru. Poprzednim razem, podczas pojedynku z Radomiakiem efekt był znacznie lepszy i to właśnie wtedy można było mówić o synergii. 

Po pokazie bębniarskim wreszcie rozbrzmiał hymn Motoru, co sprawiło, że na Arenie dało się odczuć głód za piłkarskim świętem, raptem po dwóch miesiącach przerwy. Tysiące rozwiniętych szalików, tysiące rozśpiewanych gardeł, to jest to, o czym jeszcze niedawno wielu fanatyków mogło tylko pomarzyć. Dzisiaj mamy to szczęście przeżywać i być częścią rozdziału „Niezniszczalnych”.

Doping przez całe spotkanie stał na dobrym poziomie, choć czasami wkradała się lekka zamuła. Trudno stwierdzić czym była ona spowodowana. Na pewno obserwuje się olbrzymie przeżywanie boiskowych wydarzeń wśród braci kibicowskiej. I choć nie ma w tym nic złego, a wręcz przeciwnie, to jednak kibice, którzy zajmują miejsca w Sektorze H muszą uczyć się oglądania przy jednoczesnym wspieraniu drużyny. Wbrew pozorom nie jest to proste, ale w tym tkwi sedno kibicowania. Pieśni – „Koziego Grodu Duma”, „Hej RKS, „Motor Klubie Ty nasz”, „Motor, Motor, Motor..” na trzy strony, „Hej Motor gol”, czy okrzyk z klaskaniem „Motor Lublin” to w tym momencie szlagierowe pieśni naszych trybun, które porywają do dopingu kibiców z pozostałych sektorów. To oznacza, że repertuar dla „całego stadionu” z sezonu na sezon cały czas się poszerza i oby ta tendencja utrzymywała się jak najdłużej.

W tym meczu zawisły takie flagi jak „Rycerze Koziego Grodu”, „Kowboj”, „Banda Motor”, „Tylko Motor”, „Wesoła Ferajna” i „Stare ReKSy”. Dodatkowo wisiały transparenty „Krymas PDW” (Śląsk Wrocław) i „Soczek i Wicio – Tylko Zwycięstwo”. Dodać należy, że przez całe spotkanie powiewało na młynie kilkanaście flag na kijach, o nieregularnych wzorach. Co ciekawe mają one już ponad 20 lat, były szyte jeszcze za czasów pierwszej grupy ultras na Motorze – Fanatycy znad Bystrzycy ’03 i jak widać prezentują się wciąż okazale.

Wracając do samego przebiegu meczu. W 78. minucie na krótką chwilę Arena odleciała z powierzchni ziemi. Wszystko za sprawą zawodników Motoru, którzy wymienili między sobą kilkanaście podań, by w końcu trafić po doskonałym strzale Bartosza Wolskiego do siatki Lechii. Niestety radość nie trwała długo, kilka minut później to goście mogli cieszyć się z bramki, zdobytej z rzutu karnego, podyktowanego w kontrowersyjnych okolicznościach. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1. Nie ma co się załamywać, gramy dalej i kibicujemy. Piłkarzom Motoru nawet przez chwilę nie daliśmy odczuć rozczarowania, dziękując im za walkę. Przy okazji pożegnaliśmy Dariusza Baryłę, który od ponad 10 lat pełnił funkcję kierownika drużyny i stanowił silny gen Motoru dla całej drużyny. Szacunek dla Ciebie Darku i zapraszamy na naszą trybunę! 

Z kronikarskiego obowiązku należy nadmienić, że na naszych sektorach obecni byli fani Śląska i Hetmana za co bardzo dziękujemy!

Mecz z Lechią przeszedł do historii. Przed nami dwa wyjazdy. Już w najbliższą niedzielę udamy się do Kielc a tydzień później obierzemy kierunek Białystok. Na oba wyjazdy udamy się pociągiem specjalnym, z tym że zapisy są już tylko na ten drugi. Jedno jest pewne, do Kielc wybierzemy się w komplecie, ale miejmy nadzieję, że za dwa tygodnie do Białegostoku również! AVE MOTOR!!

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*