Na ostatni mecz w sezonie wypadł nam wyjazd do Rzeszowa na Resovię. Po fatalnej porażce piłkarzy w Radzyniu Podlaskim, w ostatniej kolejce ligowych zmagań liczyliśmy na swego rodzaju cud, dzięki któremu w kolejnym sezonie, rozgrywki rozpoczęlibyśmy w II lidze. Już przed spotkaniem wiedzieliśmy, że otrzymamy tylko i wyłącznie 114 biletów, mimo tego mobilizowaliśmy się we własnym gronie i kilka minut po godzinie 12, w sile pięciu wypełnionych autokarów, jednego busa i kilku fur wyruszyliśmy w stronę stolicy Podkarpacia. Po wjeździe do Rzeszowa przejmują nas spore ilości wąsów, a już pod samym stadionem można było poczuć klimat stanu wojennego, niezliczone ilości kasków, milicja na koniach, armatka wodna, a to wszystko przygotowane na przyjazd kibiców chcących obejrzeć mecz.
Po wyjściu z autokarów, smutni panowie otaczają nas kordonem na polanie nieopodal stadionu, a my czekamy na rozwój sytuacji. Niestety od organizatora otrzymujemy tylko zapowiedziane wcześniej 114 wejściówek i solidarnie wszyscy zostajemy pod stadionem. W międzyczasie dojeżdżają do nas jeszcze auta naszych Braci z Wrocławia, którzy tego dnia wsparli nas w liczbie 40 głów – dzięki wielkie! Kilka chwil po pierwszym gwizdku sędziego ruszamy z dopingiem, który na stadionie był ledwo słyszalny. Do przerwy wszystko układało się po naszej myśli, Motor prowadził 2:0, a nasz główny rywal do awansu, remisował na własnym boisku 0:0, więc nadzieja na promocję do wyższej klasy rozgrywkowej ciągle się tliła. W drugiej połowie spotkania atmosferę postanowili podgrzać mundurowi, którzy po krótkim spięciu rozpylili spore ilości gazu, co wywołało małą przepychankę. W tym samym momencie, Resovia wraz z przyjaciółmi postanowiła wykonać krótką przebieżkę dookoła stadionu, jednak ostatecznie do niczego nie dochodzi ze względu na ogromną liczbę wąsów. Po całym zamieszaniu, nasz wyjazd z Rzeszowa znacząco się opóźnił, ponieważ kierowca jednego z autokarów został potraktowany przez mundurowych konkretną ilością gazu i trochę czasu minęło, zanim mogliśmy wyruszyć w drogę powrotną.
Kiedy wszystko wskazywało na to, że powrót do domu będzie spokojny, po raz kolejny tego dnia dały o sobie znać psy. Tym razem wpadli na pomysł wylegitymowania każdego z uczestników wyjazdu. Po ponad godzinnym przymusowym postoju, ze sporym opóźnieniem ruszamy w stronę Lublina. Nasi piłkarze zwyciężyli z Resovią 3:1, jednak to nie wystarczyło, aby zająć pierwsze miejsce w tabeli i tym samym czeka nas kolejny sezon w III lidze.
Ostatecznie w Rzeszowie pojawiliśmy się w 350 osób, w tym delegacja 40 kiboli Śląska Wrocław.
MOTOR ON TOUR!
Fotoreportaż z meczu: Resovia Rzeszów – Motor Lublin – Dorota Gębka – 22 zdjęcia
Kopiowanie naszych zdjęć na fejsbuka i na strony www przez serwisy kibicowskie możliwe jest tylko za naszą wcześniejszą zgodą.
Dodaj komentarz