Relacja: Motor Lublin – KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 13.10.2018

Sobotni pojedynek nie elektryzował nas już tak mocno, jak mecz z KSZO Ostrowiec w poprzednim sezonie rozegrany niespełna rok temu. Wówczas na Arenie Lublin zaprezentowaliśmy choreografię „Sektor H”, a nasz młyn pękał w szwach. W tym roku niby cele klubu się nie zmieniły, ale frekwencja jest już niższa, choć dalej utrzymująca się na niezłym poziomie. Obecnie nastawienie kibiców jest zgoła odmienne od tego sprzed roku. Gdy porozmawia się z pierwszą lepszą od nas osobą, to prawie każdy będzie wylewał frustracje dotyczące poprzednich sezonów, czyli straconych szans na awans do II ligi. Nowoczesny stadion, wysoko stawiane cele przez klub i ostatecznie pęknięcie nadmuchanego balonu pod koniec każdego, następnego sezonu to właśnie obraz realiów w jakich przyszło nam fanatykom się zmierzyć. Mało kto pozytywnie znosi monotonię, a już na pewno nie lubią tego trybuny. 

W sobotę frekwencja w naszym młynie osiągnęła ponad 600 głów, co należy uznać za dobry wynik. Na całym stadionie 2634 widzów. Warto dodać, że przed meczem w Lublinie miała miejsce kontrmanifestacja przeciwko tęczowej propagandzie. Na kontrmanifestacji pojawiło się ok. 250 kibiców Motoru. Byli też fani Hetmana Zamość, Chełmianki i Wisły Puławy. Jest wielce prawdopodobne, że gdyby oba wydarzenia odbyły się w innych terminach, to frekwencja na Sektorze H byłaby jeszcze wyższa.

Doping rozpoczęliśmy od pierwszego gwizdka, na wstępie intonując hasło „Lublin miastem bez dewiacji”. Gdy przypomnimy sobie poprzednie spotkania z Areny, to bezapelacyjnie na tym meczu doping był najlepszy w dotychczasowej rundzie. Niezwykle cieszy nas coraz śmielsze włączanie się do zabawy „Trzeciego Sektora”. Jedyną uwagę w tej kwestii mamy do sektora zajmującego przez Wesołą Ferajnę – w momencie gdy śpiewa „Trzeci Sektor”, wstrzymajcie się z klaskaniem. Zdecydowanie lepiej wychodzi śpiewanie „Motor, Motor, Motor” bez oklasków. Będziemy nad tym jeszcze pracować, ponieważ zależy nam, aby w przyszłości na meczach Motoru, zwłaszcza w tych najbardziej newralgicznych momentach włączał się do dopingu cały stadion. Musimy jednak zadbać o pewne schematy, których nie wypracujemy przez jeden mecz, ale potrzeba na to przynajmniej kilku sezonów.

W przerwie meczu nasi prowadzący zarzucili pomysł kolejnej, nowej pieśni pt. „RKS”. Muzyka pochodzi z włoskich trybun i trzeba przyznać, że wychodziło nam to melodyjnie, ale może trochę za cicho. Co ciekawe kilka dni po tym meczu jeden z naszych braci wymyślił dłuższy tekst pod tą samą melodię więc jak dobrze pójdzie to podczas wyjazdu do Rzeszowa spróbujemy to przerobić.

Jeśli chodzi o jakość śpiewania, to dalej niewiele się w tej materii zmieniło. Część osób skupiona jest tylko na wydarzeniach boiskowych, a to niestety mocno rozbija nasz doping. Zupełnie inaczej się śpiewa w grupie aktywnie dopingujących osób, aniżeli gdy na 10 osób przypada jeden kibicujący.

Warto też poruszyć kwestie przekręcania słów w naszych pieśniach, a nierzadko są one kluczowe! Weźmy za przykład pieśń „Miała matka syna” – przypominamy, że śpiewamy w niej FANA WIERNEGO, a nie wielkiego; Gdy skandujemy „Zawsze wierni i oddani” to na końcu ma być „Z ZYGMUNTOWSKICH chuligani”, a nie Zygmuntowskiej; „Koziego Grodu Duma” KOCHANA drużyna, a nie ukochana! Przykładów znajdzie się więcej i być może trzeba będzie poświęcić na to kolejny tekst.

Na Sektorze H wywiesiliśmy kilka flag m.in. „Władcy Wschodu”, „Zygmuntowskie Aleje”, „FC Bełżyce” oraz transparent PDW dla Bączka. Z kolei na Ferajnie zawisły „Stare ReKSy”, „Wesoła Ferajna” oraz „KKN Milicz” flaga, która przyjechała wraz z Klubem Kibiców Niepełnosprawnych z Milicza reprezentujących Śląsk Wrocław. Warto dodać, że łącznie wszystkich kibiców Śląska na tym meczu było ponad 40 osób -Dzięki! Stąd też nasz doping był mocno nasączony w zgodowych klimatach.

Goście pojawili się w 65 osób z dwoma flagami. O ile w pierwszej połowie próbowali coś tam śpiewać, to już w drugiej odsłonie zabrakło im chęci i resztę spotkania przeżywali na siedząco.

Mecz wygraliśmy 2:0, ale znowu bramki zdobyliśmy dopiero w drugiej części spotkania. Tak więc kolejny raz nie brakowało emocji na Arenie. Przed nami ciężki mecz w Rzeszowie, widzimy się już jutro na zbiórce.
MOTORZE JESTEŚMY Z WAMI!

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*