Relacja kibicowska: Motor Lublin – Pogoń Siedlce

Takie zwycięstwa, jak to w Kaliszu sprawiają, że tydzień to stanowczo za długo, by czekać do kolejnego meczu. Nie inaczej było z pojedynkiem Motor – Pogoń Siedlce, zwłaszcza jeśli chce się jak najszybciej odrobić stratę punktową do rywali. I choć kibicowsko nikogo ten mecz nie elektryzował, to pod względem sportowym miał swój szczególny podtekst. Wszystko za sprawą wizyty Marka Saganowskiego, tym razem w roli trenera gości, który jeszcze 8 miesięcy temu prowadził naszą drużynę.

Sobotnie spotkanie przyciągnęło na Arenę Lublin 3402 widzów. Gdybyśmy mieli porównać liczbę widzów z frekwencją na meczu z Jastrzębiem, to można stwierdzić, że zanotowano tendencję wzrostową. W tym dniu widownię stanowili sami Motorowcy. Coraz wyższa frekwencja nie powinna nikogo dziwić. Trzy zwycięstwa z rzędu, słoneczna pogoda, czego chcieć więcej? I choć sam klub niewiele zrobił w temacie zwiększenia widowni, to mógł on liczyć na swoich kibiców. Bowiem tuż po zwycięstwie z KKS Kalisz,  każdego, kolejnego dnia promowaliśmy na internetach pojedynek z Pogonią.

I tak, w tym dniu nasz młyn liczył ponad 600 osób + kilka setek na Ferajnie. Flagi, które zawisły to „Fanatycy znad Bystrzycy”, „Niech nas nienawidzą..”, „Śląsk&Motor”, „Wesoła Ferajna”, „Stare ReKSy”. Doping skoncentrowany był przede wszystkim na wydarzenia boiskowe. Wielokrotnie do śpiewów włączaliśmy pozostałe sektory. Oczywiście najlepiej wychodziła nam zabawa na trzy sektory – „Motor, Motor, Motor”; Kiedy wpadła pierwsza bramka dla Motoru, to kibice mogli myśleć, że też mieli w tym udział. Druga połowa to wypunktowanie Pogoni, a wiadomo, że w takich okolicznościach doping niesie się z lekkością. Dobrą robotę zrobił też spiker, który po każdej bramce Motoru, pytał kibiców „kto wygra mecz?”.

Innym pozytywnym zjawiskiem, które od pewnego czasu obserwujemy, ale także było widoczne podczas meczu z Pogonią, to nakręcanie dopingu przez kilku kibiców, stojących wewnątrz młyna. Jest to godna pochwały inicjatywa- „oddolna”, na totalnym spontanie. Oby tak żywiołowo reagujących kibiców pojawiało się coraz więcej! Wiedzcie, że to nie tylko pomaga w podnoszeniu decybeli, ale ma ogromny wpływ na tworzenie wyjątkowego klimatu na sektorze. Bo przecież lepiej jest czerpać radość i mieć satysfakcję z kibicowania, niż kibicować „za karę”. 

Tym razem w sektorze gości zabrakło przyjezdnych. Szkoda.. niegdyś, jeszcze za czasów Zygmuntowskich dawna ekipa Pogoni potrafiła w kilka dyszek przyjechać do Lublina i dorzucić iskierkę zapalającą dodatkowe atrakcje.

Czwarte z rzędu zwycięstwo w lidze rozbudza nasze apetyty. Jednak nie można popadać w hurra optymizm, bo ta gonitwa za czołówką dopiero się rozpoczęła a my wciąż jesteśmy poza strefą barażową. Zgadza się, że w krótkim odstępie czasu odrobiliśmy więcej niż ktokolwiek liczył przed startem wiosny. To pamiętać trzeba, że plan ciągle jest w realizacji a zawodnicy potrzebują do tego spokojnej głowy. Oni wiedzą jak ciężkie przed nimi zadanie, sami zresztą je wyznaczyli. Dlatego jedyne co możemy teraz zrobić, to dalej nakręcać na wyjazd do Olsztyna, by tam dać jak najlepsze wsparcie całej drużynie. A trzeba przyznać, że wyjazd cieszy się dużym zainteresowaniem i wiemy, że może być jeszcze lepiej! Dlatego cały MOTOR zjednoczony, wszyscy do Olsztyna! 

Zobaczcie kulisy klubowe:

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*