Awans jest nasz!

Ta ekipa już nigdy się nie przytrafi, część piłkarzy odejdzie, przyjdą nowi. Drugoligowa banda wychowanka Benfiki Lizbona przeszła do historii w niedzielne, słoneczne i jakże piękne dla nas popołudnie. Za kilka tygodni bęzdzie to nowy zespół, zespół grający w I lidze, rozpoczynający pisanie nowej historii. Niektórzy z piłkarzy nie tylko w naszych oczach, ale na pewno również dokonując samooceny nie mogą być zadowoleni ze swoich występów, czy też przydatności drużynie na boisku. Bo to, że w szatni każdy element zespołu i sztabu był cholernie istotny, chyba możemy uznać za pewnik. Każdy z kibiców ma na pewno w głowie nazwiska, przy których może postawić znak zapytania czy też minus, albo nawet i duży minus za grę w mijającym sezonie.

Nie wymienię teraz moich typów, gdyż za bardzo mam w pamięci niedzielę i ogromny szacunek dla każdego z zawodników aktualnej kadry. Nie mam ani trochę ochoty wrzucać dziegciu do urlopowej beczki miodu, należy się Wam chłopaki, ładujcie akumulatory z niczym niezmąconym uśmiechem.

To doświadczeni zawodnicy i upatrywałem w nich konkretnych i licznych stempli jakości na murawie, a finalnie nie mogą uznać swojego czasu w sezonie 2022/23 za indywidualnie udany. Jednak to nie zmienia w najmniejszym stopniu faktu, że zapamiętam ich jako członków „pojebanej drużyny” jak to kapitalnie określił Łukasz Budziłek. Drużyny, która zapisała się w historii klubu złotymi zgłoskami. Drużyny o niewiarygodnej sile mentalnej, nie pamiętam tak mocnego pod tym względem Motoru, choć żółto-biało-niebieskie serce mam od początku lat 90-tych. Jeżeli uważacie inaczej, albo starsi kibice mają inne wspomnienia, napiszcie proszę w komentarzach.

Drużyny, która grając w dziesiątkę, dwukrotnie potrafiła strzelić bramkę zapewniającą lub podwyższającą rozmiar zwycięstwa. Drużyny, która w ostatnim meczu sezonu, wywalczyła remis zdobywając gola na wagę baraży w 90 minucie. Drużyny, która w pierwszym meczu barażowym trafiła do siatki na remis w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, a następnie pokonała rywala w dogrywce. Drużyny, która w finale baraży nie załamała się po głupio straconej bramce i czerwonej kartce, i na stalowym spokoju wykonała świetnie wszystkie swoje rzuty karne czym zapewniła sobie awans do I ligi. Drużyny, która wywalczyła awans z 6 miejsca, grając oba mecze barażowe na wyjazdach, w odległych do Lublina miejscowościach, oba po 120 min gry. Drużyny, która w niewiarygodny wręcz sposób zjednoczyła wokół siebie środowisko około Motorowe, nie tylko zatwardziałych bywalców Areny i wyjazdowiczów, ale też zwykłych sympatyków piłkarskich.

Nie jestem statystykiem ani historykiem piłkarskim, ale myślę, że wyczyn gangu Goncalo Feio jest również unikatowy w skali całej polskiej piłki nożnej. Wiele razy już było napisane i powiedziane z jakiego pułapu startowała i co osiągnęła, nie tylko w lidze, nie będę więc się tutaj powtarzał. Mieliśmy kurczę, wszyscy rację, Ci goście nas nie zawiedli. Sprawili, że przez kilka dni chodziliśmy jak zadżumieni zastanawiając się czy to nie przedłużający się sen. A przyglądając się szczerej i ogromnej radości na twarzach piłkarzy i sztabu podczas świętowania w trakcie powrotu z Olsztyna, zbijanym piątkom, uściskom i ich rozmowom z kibicami wiem, że zrobili to dla siebie, dla kolegów z szatni, ale i dla nas też, bo troszkę im pomogliśmy i mamy procencik udziału w tym sukcesie.

Pięknych czasów doczekaliśmy, a jestem pewien, że każdy z ponad 600 uczestników wyjazdu do Olsztyna, nie zapomni do końca życia tych prawie 3 godzin na patelni stadionu Stomilu. A wyjątkowo zazdroszczę tej całkiem sporej grupce dzieciaków w żółtych koszulkach. Start do kibicowania Motorowi fantastyczny, choć nie wiedzą na co się piszą, ta pasja łatwo nie przeminie, nie odpuszcza i nie bierze jeńców. Ale nie ma piękniejszej. AVE MOTOR i do zobaczenia w I lidze!

autor: Pełek

foto: MotorLublin.eu

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*